fot. REUTERS/Christian Hartmann/FORUM
fot. REUTERS/Christian Hartmann/FORUM
Paweł Ozdoba Paweł Ozdoba
252
BLOG

Krwawa brukselska lekcja. Tragiczne skutki kultu tolerancji

Paweł Ozdoba Paweł Ozdoba Polityka Obserwuj notkę 2

Władze muszą w końcu przyjąć stanowisko, które w pierwszej kolejności będzie broniło i zapewniało bezpieczeństwo nam, Europejczykom. Główny mufti Egiptu powiedział, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni – to nieprawda! Za kryzys migracyjny są odpowiedzialni konkretni politycy, którzy nawet w obliczu śmierci niewinnych obywateli utrzymują, że konieczna jest jeszcze silniejsza integracja  – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl Marta Zofia Gan, polska prawnik, mieszkająca na co dzień w Brukseli.

 

Pani Marto, Bruksela znów jest niespokojna. W ostatnim czasie chyba to częste zjawisko. Jak czują się z tym mieszkańcy? Czy wychodząc do pracy myśli się o tym, że „za rogiem” czyhać może zamachowiec?

 

W codziennym życiu nie jest to aż odczuwalne, niemniej jednak początkowo widok żołnierzy spacerujących po ulicach z karabinami w gotowości, był dla mnie co najmniej niepokojący. Przywykłam dopiero po tygodniach. Oczywiście najwięcej znajduje się ich w tzw. dzielnicy europejskiej, gdzie znajdują się najważniejsze urzędy. Gdy przyjechałam do Brukseli słyszałam sprzeczne opinie – niektórzy twierdzili że wprowadzony po atakach w Paryżu stan wyjątkowy był zdecydowaną przesadą. Inni przestrzegali mnie, abym cały czas na siebie uważała, starała się nie chodzić sama – szczególnie po zmroku. Zresztą nie trzeba było mnie przekonywać – w drodze z lotniska (czyli w ciągu pierwszych paru godzin mojej obecności w Brukseli) byłam świadkiem jak okradziono kobietę w metrze. Statystyki mówią wprost, że w ostatnich latach przestępczość w Brukseli zdecydowanie wzrosła. Bardzo często słyszę o napaściach i włamaniach do mieszkań. Można się domyślać czy ma to związek z napływem imigrantów, ale wiele wskazuje na to, że tak.

 

Co prawda Belgowie sprawiają wrażenie, że czują się bezpiecznie i przyjmują obecną w mieście wielokulturowość, natomiast trzeba przyznać, że panuje tutaj swego rodzaju znieczulica. Sama byłam świadkiem nieprzyjemnej sytuacji w autobusie, gdzie pijany mężczyzna z zapalonym cygarem zaczął zaczepiać kobiety, w tym mnie. Wszyscy podróżni natychmiast przeszli na drugą stronę autobusu. Nikt nie odważył się na zwrócenie mu uwagi.

 

Brukselska dzielnica Molenbeeck należy dziś chyba do jednych z najniebezpieczniejszych miejsc w Europie. Francuski pisarz Eric Zemmour powiedział nawet, że należałoby „zrównać ją z ziemią”. Jak wygląda Molenbeeck na co dzień?

 

Szczerze mówiąc staram się jej nie odwiedzać. Zdecydowanie nie ma opinii bezpiecznej. Wstrząsające wiadomości o ukrywaniu się w Molenbeeck terrorystów stojących za zamachami w Paryżu, potęgują przekonanie, że lepiej tam nie przebywać. Funkcjonuje tam wiele meczetów i ukrytych wahabickich domów modlitwy. Pojawiają się opinie, że to wylęgarnia terrorystów. W Brukseli podział na dzielnice ma kluczowe znaczenie. Niedawno przeglądam oferty mieszkań i widzę jakie to ma przełożenie na ceny. W Molenbeeck na pewno jest dużo taniej. Co ciekawe właściciele mieszkań, które obejrzałam do tej pory w pierwszych słowach informowali mnie jakiej narodowości są sąsiedzi, jeżeli Belgowie, Francuzi czy Hiszpanie – wówczas to dobry znak. Gorzej, gdy w okolicy mieszkają przybysze z Bliskiego Wschodu czy Afryki Północnej.

 

Zwolennicy Państwa Islamskiego przyznali się już do zamachów w Brukseli. Z całą pewnością wydarzenia, które miały miejsce we wtorek rano, są powiązane z kryzysem imigracyjnym i muzułmańskim dżihadem. Niestety europejska lewica prawdopodobnie znów naiwnie podejdzie do sprawy stwierdzając: „Nie dla terrorystów. Tak dla muzułmańskich uchodźców”.

 

Chyba nikt nie ma wątpliwości kto stoi za zamachami. Zresztą, w mediach społecznościowych pojawiły się już pierwsze komentarze. W porannych doniesieniach mówiono, że tuż przed wybuchami świadkowie słyszeli strzały i mężczyzn krzyczących po arabsku. Najbardziej zdumiewające jest to że europejska „postępowa” lewica zupełnie rozmywa odpowiedzialność. Niedługo po tym jak w zamachach zginęło wiele osób, w Parlamencie Europejskim debatowano o dialogu międzyreligijnym. Zawsze byłam przekonana, że dialog jest wtedy, gdy obie strony chcą rozmawiać, a dzisiejsze wydarzenia świadczą, że tego dialogu nie ma. W tym sporze rozmawiać chce tylko jedna ze stron. Władze muszą w końcu przyjąć stanowisko, które w pierwszej kolejności będzie broniło i zapewniało bezpieczeństwo nam, Europejczykom. Główny mufti Egiptu powiedział, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni – to nieprawda! Za kryzys migracyjny są odpowiedzialni konkretni politycy, którzy nawet w obliczu śmierci niewinnych obywateli utrzymują, że konieczna jest jeszcze silniejsza integracja. Trudno wierzyć takim opiniom.

 

 

Jak Pani myśli, jakie może być remedium na zaistniałą sytuację? Czego oczekują mieszkańcy stolicy Europy?

 

To dobre pytanie. Na pewno wszyscy oczekują jednego: bezpieczeństwa. Poglądy różnią się co do tego w jaki sposób zapewnić to bezpieczeństwo. Eurokraci twierdzą, że potrzeba współpracy, pełnej integracji i edukacji na temat równości kultur, płci i praw człowieka. Myślę, że zdajemy sobie z tego sprawę, że to nie jest dobra droga. Europa nie ochłonęła jeszcze po zamachach w Paryżu, a dziś mamy kolejne ofiary. Nie widzę możliwości integracji między zamachowcami, a rodzinami ofiar.

 

Czasami trudno nie odnieść wrażenia, że mieszkańcy stolicy Europy zaistniałą sytuacją traktują po prostu jak swego rodzaju „urok” miasta. Ktoś napisał, że Bruksela to szalone miejsce, ale przecież to opinia zupełnie oderwana od jakichkolwiek ram, czy głębszej analizy. Na jednym ze zdjęć widziałam osoby, spokojnie idące do pracy, które nie reagowały nawet na leżącego, zakrwawionego człowieka. Ci ludzie zostali wychowani w kulcie tolerancji i akceptacji dla absolutnie każdego zachowania. Żyją w przekonaniu, że każda opinia jest tak samo prawdziwa, a wszystko jest względne. Dziś musimy płacić cenę takiego światopoglądu. Przyjmowanie imigrantów, którzy uciekają z terenów objętych zagrożeniem wojennym jest szlachetne, ale nie może odbywać się kosztem bezpieczeństwa i życia obywateli Europy.

 

Jestem przekonana, że gdyby na czele Europy stali przywódcy posiadający odpowiednią wolę polityczną - tę sytuację można byłoby szybko rozwiązać. Wymagałoby to kilku zdecydowanych ruchów.  Pamiętajmy, że Unia Europejska nie zapewnia nam dziś pełnego bezpieczeństwa. Polacy powinni zrobić  wszystko, aby się chronić na poziomie narodowym.

 

 

Rozmawiał Paweł Ozdoba

Follow me on Twitter: @PawelOzdoba


Tekst ukazał się na portalu PCh24.pl:

http://www.pch24.pl/krwawa-brukselska-lekcja--tragiczne-skutki-kultu-tolerancji,42108,i.html#ixzz43lYaxNWF

"Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrej zwyciężaj".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka